Farbowanie włosów henną - przed i po


Oto przed państwem miseczka zielonego błota i farbowanie włosów w 50 prostych i szybkich krokach. Przednia zabawa dla wszystkich fanek rękodzieła, ziołowych herbatek i długich kąpieli. Moje pierwsze naturalne farbowanie.

Naturalnie mam cienkie, delikatne i podatne na farbowanie włosy. Ich kolor zwykle określa się jako jasny blond lub mysi blond. Dla mnie to kolor (zdechłej) sarenki. Podobał mi się dlatego, że w słońcu świecił się na złoto (jak magiczne włosy Roszpunki) i ślicznie wychodził na zdjęciach. Niestety uroda zdechłej sarny nie komponuje się z kolorowymi ubraniami, które chciałabym nosić (nie strasząc ludzi). Po xx latach już rzygam myszką i mam dość koloru włosów, który oglądam codziennie u dziewczyny w lustrze. Decyzja - farbowanie. Macam włosy - są delikatne niczym mdlejąca dama, która po kilku farbowaniach mogłaby już nie wstać. Chemia odpada nadzieja przygasa ale tu pojawia się magia internetu i ziołowa odżywka koloryzująca czyli Henna. Wszyscy chwalą, wszyscy kochają. Kosztuje mniej niż 10 zł.

Co radzi producent: Zawartość saszetki (25g henny Chna) zalać 80ml wody o temperaturze 75-85* C Po ostudzeniu równomiernie (dobry żart...) nałożyć na umyte włosy. Zawinąć folią  i ręcznikiem dla utrzymania odpowiednio wysokiej temperatury. Trzymać 40-60 min i spłukać ciepłą wodą.

Mój sposób farbowania: (wersja I)
2 łyżki kawy rozpuszczalnej
zalałam ok 60ml gorącej wody,
dodałam 2 łyżki szamponu Alterra.
Tym zalałam zielony proszek. Wymierzałam otrzymując błoto.
(na końcu poprawiony przepis na farbowanie)


Miksturę zaczęłam nakładać na umyte i odsączone włosy na głowie po czym... błoto się skończyło. Próbowałam masę rozmnożyć starczyło jej na resztę włosów (jeszcze na jakieś 40cm); polewać odrobiną wody ale było ciężko, bo masa zespoliła się z moimi włosami i nie chciała się rozrzedzić. Ostatecznie pomogłam sobie szamponem do włosów i większą ilością wody wgniatając starannie we włosie dziwną papkę. Zawinęłam w folię, założyłam czapkę i przesiedziałam... 15 minut. Zmyłam hennę (niezbyt miłe uczucie, jakbym odklejała włosy od błota), znów pomogłam sobie szamponem (tym razem na ostro - z SLS) i jeszcze odżywką (Nivea long care & repair). Odsączyłam w ręcznik i suszyłam chłodnym nawiewem. Na głowie otrzymałam ładną rudość, dokładnie taką, jakiej chciałam, dalsza cześć włosów zyskała cieplejszy odcień i wymaga powtórki z rozrywki:(

Dlaczego tak?

Bałam się efektu marchewki pamiętając jak mocno chwyciła jakaś szamponetka. Zamiast ciepłego brązu wyszła gorzka czekolada z rudym poblaskiem, a zniszczone włosy ratowałam olejkiem. Włosy (te które ładnie złapały) są niesamowicie gładkie w dotyku i bardziej błyszczące, te, które tylko się ociepliły - bez większych zmian. Po 2-3 dniach mój kolor stał się bardziej rudy, zmiana była najbardziej widoczna w słońcu. Trudno mi było uchwycić kolor włosów bo moje naturalne mają odcień od szarego do złotego. Farbowane od blondu z rudym, ciepłym poblaskiem do "naturalnych" rudych (bez odcieni czerwieni i bez efektu marchewki).

Jeszcze raz, poprawka

Dokupiłam więcej farby,  umyłam włosy. Sporządziłam podobną mieszankę, tym razem nie dodając kawy rozpuszczalnej. Za to dodałam trochę odżywki, tej, co wcześniej. Dlaczego w ogóle jej (kawy) dosypałam? Wyczytałam w odmętach internetu, że delikatnie przyciemnia włosy i poprawia pigmentacje hennowego barwnika. Jedyne, co poprawia to kolor błota farbującego oraz motywacje do szybkiego czyszczenia kabiny prysznicowej/wanny po farbowaniu. Nałożyłam farbę tylko na kitkę (pomijając włosy na samej głowie) Tym razem trzymałam na głowie przez godzinę i otrzymałam nieco intensywniejszy kolor. Końcówki wydają mi się mocniej rude ale na zdjęciach wygląda ok. Nawiasem mówiąc naturalne włosy miały na końcach zupełnie inny odcień niż na głowie (widać to było dopiero po przyłożeniu włosów z kitki na czoło) i też wyglądały tak samo na całej długości (zwłaszcza na zdjęciach). Magia:D

 
Fota po 2 farbowaniach (jak czytaliście  trochę "na raty")

Po pewnym czasie zauważyłam, że włosy przy twarzy są mniej rude niż bym chciała oraz pojawiły się odrosty (!) Niewielkie ale, moim zdaniem, zawsze gdy farbujesz na odcień ciemniejszy lub cieplejszy niż własny kolor to odrosty będą wyglądać źle, jak siwe, wyblakłe i zdechłe. To uchodzi tylko przy mocnym rozjaśnianiu, wtedy taki delikatny odrost dodaje urody i stwarza fajny, trójwymiarowy efekt (choć też nie zawsze). Zdawałam sobie sprawę, że będę musiała się poprawiać co 2-3 tygodnie dlatego wybrałam naturalną farbę. Znowu nałożyłam błoto, tym razem tylko na włosy na głowie z uwagą wciskając hennę w nasadę włosia. Dziś jest 25 dzień odkąd coś "grzebałam" z kolorem i nadal są rude:D Podobają mi się wyglądają bardzo naturalnie, jakbym takie miała od zawsze, taki.. rudy blond, w słońcu mocniej rude. Jedyne, co mi się tu nie podoba to delikatne odrosty (jakieś 0,5-1 cm). Na dniach będe je znów farbować, na całej długości. Myłam włosy normalnie, delikatnym szamponem czasem użyłam drogeryjnego szamponu z SLS, zawsze jakiejś odżywki, używałam też olejków i nafty do włosów.


Mój przepis na farbowanie włosów henną (wersja II, poprawiona)

Henna do włosów 25gr
Gorąca woda 60ml
3 łyżki delikatnego szamponu bez silikonów (Alterra)
1 łyżka odżywki do włosów (Nivea long c&r)
+ stary ręcznik, folia spożywcza, plastikowa miseczka, czapka, gumka do włosów
  . . . .
Wodę zagotować i nalać do szklanki, poczekać chwilę aż przestygnie (nie zalewać henny wrzątkiem). Hennę wsypać do miseczki, zalać połową wody, dodać szampon i odżywkę, starannie wymieszać aż masa będzie jednolita. Dodać resztę wody. Przygotować łazienkę, odciąć spory kawałek folii. Umyć włosy (nie używać żadnych silikonowych ani kreatynowych odżywek ani olejków po myciu). Szampon może mieć SLS ale nie musi. Powinien mieć prosty i krótki skład, minimum dodatków. Włosy odsączyć i zawinąć w ręcznik, chwilę potrzymać i zaczynamy nakładać miksturę. Koniecznie nad prysznicem/wanną. Robię to dokładnie tak jakbym je myła i wgniatała/wcierała odżywkę. Dzięki dodatkowi szamponu i odżywki można hennę równo rozprowadzić na włosach, a potem łatwo ją zmyć i rozczesać. Gdy już umieścimy całą hennę na włosach, delikatnie je odciskamy i zawijamy w folię spożywczą (po drodze myjąc i wycierając ręce. Robimy coś w rodzaju koczka, jesli trzeba używamy gumki do włosów. Na to założyć czapkę i nastawić zegarek na godzinę. Spłukać, można użyć trochę odżywki ułatwiającej rozczesywanie/nawilżającej. Suszyć ciepłym (ale nie gorącym) powietrzem w celu utrwalenia koloru i ochrony ubrań przed zafarbowaniem (oraz by wysuszyć włosy;p) Uczesać, gotowe:D Umyć najlepiej za dwa dni, dalsza pielęgnacja jak zazwyczaj. Dla pofarbowania całych włosów potrzebować będę 1,5-2 opakowań henny, do odrostów 0.5 paczki, na kitkę 1 paczka.

Fotka po 3 farbowaniach (głowa, kitka, odrosty). Mniej więcej 20 dni od ostatniego farbowania)

Uwagi

Włosy do pierwszego mycia mogą lekko zmienić kolor, który na początku będzie intensywny, a potem bardzo stopniowo i równomiernie będzie się wypłukiwał przy myciu (myję często więc proces jest dość widoczny). W pewnym momencie włosy przestają się wypłukiwać i kolor już taki zostaje. I trzyma się bez względu na używane szampony, odżywki i pielęgnacje  - nawet bardzo zakazane oleje i odżywka z kreatyną  jej nie ruszają. Najważniejsze jest aby uważać na włosy podczas farbowania i do pierwszego mycia, gdyż naturalne barwniki mają zwyczaj "naciągać" niczym herbata i pewne składniki mogą sprawić, że kolor będzie mniej intensywny i mocniej się wypłucze. Ważna jest też temperatura (dlatego po nałożeniu na włosy chodzimy w czapce, a potem suszymy ciepłym powietrzem), bez odrobiny ciepła henna nie wniknie we włosy tak, jakbyśmy chcieli. Jeszcze jedna, drobna uwaga - do mycia włosów  używaj ciemnego lub jakiegoś starego ręcznika gdyż farbuje przez wiele myć. Nie barwi ubrań podczas gdy włosy zmokną na deszczu.
Fotka po 3 farbowaniach (głowa, kitka, odrosty). Mniej więcej 20 dni od ostatniego farbowania)
A tu zdjęcie sprzed kilku lat ale bez filtrów dobrze oddaje kolor włosów w pomieszczeniach, bez słońca >klik<

Ważne!

To, co otrzymasz po farbowaniu zależy od tego, jaki masz kolor włosów oraz jaka jest ich struktura. Osoby, które miały włosy częściowo rozjaśniane (pasemka, balejaż, długi odrost..)  mogą się bardzo zdziwić gdyż barwnik przyjmie się zupełnie inaczej i nierównomiernie (nie chciej widzieć, tego co widziałam w internetach;p). Jeśli masz włosy podobne do moich (naturalne, jasne, delikatne, podatne na farbowanie) to możesz spodziewać się podobnych efektów. Pamiętaj, też, że henna jest trwałym barwnikiem, zostanie na włosach, nawet jeśli użyjesz jej nieprawidłowo (jak ja na początku). Nawet jak się wypłucze to pozostawi włosy w innym odcieniu, z właściwym sobie "poblaskiem". Fryzjerzy raczej nie podejmują się zdejmowania koloru bo efekty bywają nieprzewidywalne (pozostaje rudy lub...zielony poblask). Moje włosy nie są już tak rude, jak zaraz po farbowaniu ale ich kolor i odcień trwale się zmienił.  Super ważne: Wszelkie zawarte w poście (i w ogóle na blogu) rady stosujesz na własną odpowiedzialność i na własne ryzyko. To, co sprawdziło się u mnie nie musi być dobre dla Ciebie. Informacje dotyczą mojej osoby (i moich włosów), nie zastąpią konsultacji z farmaceutą ani nie zwalniają od czytania instrukcji i etykiet produktów:)
Zdjęcie przy dziennym świetle, bez filtrów, bez makijażu. Zrobione jakoś 2-3 dni po drugim farbowaniu.

Podsumowani - warto?

Jak zrobiłam rude brwi? To już temat na inny raz;p Cieszę się, że zdecydowałam się na wszystkie opisane dziś zabiegi, było warto! W nowym kolorze czuję się szczęśliwsza, udało mi się też zmienić swój typ kolorystyczny z chłodnego i szarego typu "lato" na ciepły typ "wiosny" Tylko piegów mi jeszcze brakuje (za dzieciaka miałam, teraz, gdy używam kremów z filtrami są praktycznie niewidoczne). Wreszcie mogę nosić bardziej kolorowe ubrania i cieplejsze odcienie makijażu bez szkody dla wizerunku. Problemy? Zafarbowałam bielutki, hotelowy ręcznik i zamiast iść na śniadanie bawiłam się w praczkę, kolor zszedł ale adrenalinka była;p Innym razem szukałam cienia do brwi (lub chociaż "do powiek") i w całym Rossmanie nie znalazłam niczego dla rudych brwi, nawet miła pani pomocnik niczego nie mogła mi polecić. W końcu znalazłam coś idealnego... gdzie indziej:D Pomijam już samą (nie) przyjemność i długość procesu naturalnego barwienia włosia. Czy wspominałam, że musicie polubić intensywny, ziołowy zapach? Coś jak fix "na trawienie". Cień tego zapachu zostanie z nami na bardzo długo, na włosach - będą miały delikatny, ciepły ziołowy zapach. Mnie nie przeszkadzał ale co wrażliwsi mogą cierpieć.

Macie jakieś pytania?
Własne doświadczenia?
Piszcie w komentarzach, postaram się odpowiedzieć.

 ------------
Do czytania:
------------

Strony