Czy warto studiować psychologię?



Powyższym tekstem chciałam was uświadomić, jak na prawdę wyglądają studia na psychologii na państwowej uczelni oraz zwrócić uwagę na powalającą dominację treści teoretycznych nad praktykom i kontaktem z człowiekiem. 

Nie mylcie absolwenta psychologii z psychologiem anie nie nazywajcie mnie psychologiem. Po takich studiach nie czuję się kompetentna by oferować ludziom pomoc psychologiczną ani myśleć o pracy w zawodzie. Jeśli jesteś tu i zastanawiasz się nad karierą jako psycholog - nie polecam, po studiach będziesz tylko magistrem nauk humanistycznych, informacja o kierunku i specjalizacji będzie zawarta na suplemencie. Po studiach - aby móc pracować jako psycholog, prowadzić grupy wsparcia i diagnozy musisz iść jeszcze na (płatna i to słono) szkołę podyplomową, odbyć płatne (dla pracodawcy) praktyki i staże, zdobyć kilka lat doświadczenia. To długa i bardzo kosztowna droga. Teoretycznie możesz zostać psychologiem w szkole czy w firmie ( o psychologu w dziale HR >tutaj<) ale nie będziesz umiał nawet stosować narzędzi diagnostycznych (np testu osobowości) to jest omawiane na dodatkowych  (płatnych) kursach, często prowadzonych przez tych samych wykładowców. Jakość zajęć jest bardzo różna od dających dobre podstawy teoretyczne (czasem zdarzały się ćwiczenia praktyczne) do zupełnie nic nie wnoszących w życie i prowadzonych byle jak, byle tylko było co na zaliczenie rzucić. Dzieje się tak dlatego, że prowadzący zajęcia są rozliczani za ilość publikacji naukowych i zdobytych grantów a nie za dydaktykę (którą prowadzą po swojemu lub pod profesora, któremu podlegają). Dopóki to się nie zmieni nie polecam studiowania psychologii.

 Zaczęłam jako pełna entuzjazmu dziewczyna zdecydowana na prace w zawodzie skończyłam jako zawiedziona i - w sumie - głupia pani magister. "Gdybym wiedziała kiedyś, co teraz wiem" wybrałabym inne studia lub zrobiła szkołę policealną/kurs. Dlaczego nie zrezygnowałam? Nikt nie mówił, że będzie łatwo, wiedziałam, że początku są trudne i mało przyjemne, wierzyłam, że gdzieś dalej będą bardziej praktyczne zajęcia. Nie było, a studia jednolite magisterskie to takie, na których nie ma licencjatu ani podziału nauki, albo kończysz i masz mgr albo nie kończysz i nie masz nic. Nie chciałam zmarnować tego, co włożyłam. Mnóstwo czasu, zaangażowania i - oczywiście - złotówek. Dla porównania na pielęgniarstwie (wiadomo odpowiedzialność i kontakt z pacjentem) bardzo dużo zajęć w szpitalu, zajęcia praktyczne, do tego obowiązkowe praktyki w wakacje. Po pielęgniarstwie można pracować od razu po odebraniu dyplomu (i jakiegoś zezwolenia na wykonywanie zawodu). Nie ma takiej możliwości po psychologii bo nie ma takiego przygotowania - a nikt nie będzie brał człowieka bez doświadczenia (ani jelenia do nauczenia mnóstwa rzeczy praktycznie od zera). W szkole policealnej - miesiąc praktyk plus możliwość pracy/stażu od razu po ukończeniu szkoły (lub jeszcze w czasie jej trwania dla co bardziej ogarniętych) bo na zajęciach (4/5 pracowaliśmy z obiektem nauki, praktycznie). Obecnie chodzę na kurs (darmowy, weekendowy) i połowa zajęć jest teoretyczna a połowa - w warsztatach. Po tym będę miała umiejętności, które pomogą mi być lepszą w tym, co robię. (patrz mój drugi blog).


Psychologia kontra rzeczywistość. Jakiś czas po ukończeniu studiów dowiedziałam, się, że znajomy ma poważny problem natury psychologicznej i... nie wiedziałam jak na to zareagować, ani jak pomóc. Przez moją głowę przewijały się suche definicje, nazwiska i paradygmaty oraz klasyfikacje zaburzeń towarzyszących innym chorobom takim jak schizofrenia czy fobie. Ostatecznie znalazłam coś sensownego w internecie, napisałam, że "jestem" i na tym właściwie skończyła się moja pomoc. Wszystko skończyło się dobrze ale poczucie straty czasu na studiach zostało. Było bardzo dużo metodologii i cały fakultet poświęcony zaburzeniom tożsamości płciowej i zagadnieniu  "Jaka jest różnica między transwestytą a transseksualistą" - istotna ale czy wiecie, jakiego procentu populacji dotyczy...?  Szacuje się, że około 120 tysięcy osób.
Ze szczegółowych danych dotyczących Polski wynika, że przynależność do środowiska LGBT deklaruje 5,5% mężczyzn i 4,3% kobiet.  Polska zamieszkana przez prawie 38,5 miliona ludzi. Czyli jeśli zostaniesz psychologiem to w swoim gabinecie będziesz gościć więcej osób homoseksualnych niż transpłciowych czyli problemom osób homoseksualnych powinno być poświęcone przynajmniej tyle samo czasu, a zostały praktycznie pominięte. To tylko jeden przykład absurdalnego programu tych studiów, który ma się nijak do rzeczywistości. Bardzo ogólnie i powierzchownie zostały tez omówione inne popularne choroby i problemy, a na pierwszy plan wyciągnięte zaburzenia wymagające w pierwszej kolejności leczenia psychiatrycznego. Psycholog jest bezradny wobec osoby o zdezorganizowanym zachowaniu uniemożliwiającym rozmowę, wynikającym np z omamów słuchowych czy wzrokowych. Wyobraź sobie rozmowę z osobą, która właśnie ucieka przed kosmitą. Musisz ją mówiąc brzydko - odesłać. Musi dostać leki. Dopiero później możesz porozmawiać o tym, co widziała, jak się z tym czuła i pomóc oswoić się z nową sytuacją. Wytłumaczyć, wesprzeć, zmotywować do udziału w procesie leczenia, porozmawiać z rodziną... Uczyliśmy się teorii i diagnozy. Pomoc? Ale to już nie tutaj, proszę państwa zapraszamy na kursy podyplomowe i do szkoły psychoterapii, a potem na praktyki. Płatne gotówką lub na raty.

Strony