Kto prowadzi Instagrama- rączka w górę. Kto je śniadanie w
łóżku i zaczyna dzień od kawy, wystąp. Oto jedno z moich ostatnich zdjęć, prawda
czy fałsz?
Wszystko jest moje, mój kocyk, moja koszulka, moja książka,
sweterek, kwiatek i kawa. Nie poszłam do kawiarni na gotowe śniadanie (bo gdzie
podają kawę z ciepłym sweterkiem i suszonym kwiatem)? Czy ja na prawdę piję
kawę w łóżku? Absolutnie nie, nigdy. Wręcz nienawidzę jeść w łóżku. Śniadanie
do łóżka byłoby dla mnie okrutną karą. Te okruchy... Czasem jak jestem chora to
zdarzy mi się ze zmęczenia i lenistwa postawić coś koło łóżka i sobie sięgać
ale zaraz tego żałuję. Pamiętam ten jogurt zdrapywany z obicia kanapy jakby to było wczoraj;p Niespieralna plama na materacu tez nie jest
fajna, zachciało mi się herbatki "na lenia". Brakuje tylko dedykacji
"ku przestrodze". Dlatego zaraz po zdjęciach odstawiłam filiżaneczkę
na spodeczku na twardy grunt. Poczytałam chwilę w tych kwiatkach i sweterku, do
kawy wróciłam, jak lekko przestygła bo nie lubię pić gorącej. Czy to zdjęcie
było stylizowane? Tak bo specjalnie położyłam tam te wszystkie graty i
okrasiłam pojemnikiem z brązowym napojem. Czy ja na tym coś straciłam? Nie bo i
tak bym tej kawy nie wypiła w stanie wrzenia. To mój mały sposób na
kontemplacje małej, codziennej czynności. Czy widziałaś jakieś zdjęcie mojego
obiadu? Nie sadzę. Mam ich zaledwie kilka utopionych w morzu innych. Nie
dlatego, że moje obiady nie są fotogeniczne (czasem są, a czasem nie). Po
prostu jedzenie rozłożone na talerzu szybciej stygnie a ja lubię ciepłe
ziemniaczki:D Ostatnio trzasnęłam fotkę pieczonej fasolki i paluszków bo
nudziłam się czekając aż "się
zrobią". Nie, nie pasują mi
kolorystycznie do niczego, po prostu nie lubię stać w garach. Mam nadzieję, że
ostatniego zdania nie czyta mój przyszły mąż;p