...a wiatr
będzie zdmuchiwał ludzi z chodników. Co robić gdy kiedy wyłączą prąd?
Zaczęło się od migającej żarówki. Nie uwierzysz, co stało się później... Dzień z życia blogerki bez prądu:D
Wreszcie
śnieg, miał być na święta ale zamówienie niósł ten listonosz, którego nie lubię
dlatego jest teraz. W telewizji nadają ostrzeżenia o zagrożeniu huraganami,
możliwych przerw w dostawie prądu. Pokazują też film z Holandii i ludzi, których zdmuchuje z
chodników. Nuda. Wczoraj tak pięknie
padał śnieg, delikatnie wirując w świetle każdej ulicznej lampy. Ostatnio
widziałam takie cuda w zimowej szacie graficznej ulubionej gry na smartfona. Dzisiaj
zachwycałam się pięknem ośnieżonych domów i drzew, wyglądały jak z świątecznych
pocztówek. Magia. W wolnej chwili dodaję śliczną foteczkę śniegu na facebooka,
Instagramowi dostał się filmik (bo śnieg jest taaaki śliczny) i nowe zdjęcie.
Wieczorem
(właściwie to w godzinach popołudniowych) jest już ciemno. Nagle zaczyna migać
żarówka w lampie na korytarzu. Jak w jakimś podrzędnym horrorze. Cyk,
przepaliła się. Zaczyna też migać w
kuchni i w pokoju, wyłączam komputer z sieci, tak na wszelki wypadek żeby mu
się czkawką te wahania napięcia nie odbiły. Nagle wszystkie światła zgasły. Nie
pojawiła się żaden stwór ani zjawa, kolacja przy świecach była całkiem romantyczna.
Ponoć w takich warunkach zwiększa się przyrost naturalny. Modne light cotton
bulbs okazały się całkiem praktyczne oświetlając pokój na tyle by dało się
znaleźć schowane świeczki zapachowe. Słucham muzyki i robię porządki na
komputerze. Dawno tego nie robiłam, brak prądu nie jest taki zły, tylko tego Internetu
mogliby nie wyłączać. Bateria dogorywa, udało mi się podładować iphona, sukces
roku. Nie jestem już blondynką:D Wychodzę z psem, osiedle bez światła
prezentuje się całkiem dobrze. Wiecie, że w nocy nie jest całkiem ciemno, nawet
gdy nie ma księżyca ani gwiad na niebie? Już o tym zapomniałam, wszędzie jest
oświetlenie uliczne, nawet na tej ślepej uliczce i "lewym" przejściu
między płotami sąsiadów. Zapuszczając się trochę dalej niż zwykle odkrywam, że
prądu nie ma w większej części miasta, nie tylko na moim osiedlu. Zagrzewam
wodę na herbatę w tradycyjnym czajniczku
w rustykalne kwiatki. Woda gotuje się zdecydowanie za długo... Komputer
dziękuje mi za współpracę po dziesięciu minutach. Idę wcześniej spać.
Następnego
dnia znowu widzę ten cholerny śnieg, mokry, taki przyklejający się do przewodów
linii wysokiego napięcia. Dalej nie ma prądu. Ponoć w cały mieście. Wiatr od
czasu do czasu szarpnie mocniej drzewo, które widzę z okna. Nie muszę iść do
pracy bo co bym zrobiła bez komputera? Nikt się nawet o mnie nie upomina. Koleżanka
poszła do pracy tylko po to żeby wywiesić kartkę nieczynne z powodu braku
prądu. Sprytny znajomy chciał odbić dniówkę ale "pani Krysia" nie
zamrugała. Wredna sucz. Martwię się o niepełnosprawną sąsiadkę, mam nadzieję,
że ciemność nie zastała jej pod prysznicem ani na schodach. Nie, wszystko w
porządku. Wiatr robi się coraz silniejszy, mam nadzieję, że narobi większych
szkód, przecież u nas nie Ameryka żeby huragany siały spustoszenie... Nie wiem,
jak jest gdzie indziej po przecież nie ma prądu, telewizor nie działa a nikt
nie pomyślał o turystycznym radyjku na baterie, szajsfony nie mają tej opcji, gdyby
ktoś pytał, Do kiedy nie będzie tego
prądu? Muszę dodać post na blogaska bo mi czytelnicy pójdą w siną dal, a na
Instagramie stopnieją followersi. Help!
A co jeśli
to tak na dłużej... ?
-------------------------------------------------------
Mam
nadzieję, że załapaliście ironię tego tekstu. Co byście zrobili gdyby nagle
zabrakło prądu? Ile wart byłby wasz blog czy Wasi followersi w mediach
społecznościowych? A wyuczone umiejętności, ile z nich byłoby przydatne w
świecie bez prądu? Wasza praca...? Skromnie dodam, że dwa lata nauki i jeden dyplomik mogłabym wyrzucić do kosza. Z pracą też byłoby słabo. Zatrzymaj się
chociaż na moment i pomyśl, gdzie byłbyś w świecie bez prądu? Zasilania awaryjne
i alternatywne źródła energii dostałyby się szpitalom, wojsku, środkom masowej
komunikacji, bankom czy urzędom. Przeciętny zjadacz chleba byłby skazany na
brak prądu przez dłuższy czas zanim opracowanoby i rozpowszechniono jakieś nowe
sposoby pozyskiwania go (albo naprawiono zniszczone jakimś kataklizmem przewody).
Co zrobisz,
gdy nie będzie prądu?