Moja żona jest za gruba


Gdy Twoja żona jest gruba, nie dba o siebie i ogólnie mówiąc zapuściła się jak wieprz.
Dawno, dawno temu umawiałeś się z najpiękniejszą dziewczyną w okolicy a dziś czujesz się, jakbyś był w związku z jej najbrzydszą kuzynką? Drapiesz się w głowę i zastanawiasz -  kto i kiedy zamienił Twoją księżniczkę w żabę? Poniżej znajdziesz kilka wskazówek ale ostrzegam - to może zaboleć.


Wyślij ją do fryzjera, daj bon do kosmetyczki. Sprezentuj jej karnet na siłownie. Możliwe, że zapomniała o swoich potrzebach i potrzebuje Twojej pomocy i wsparcia aby zacząć znów błyszczeć. Nie krytykuj ani nie porównuj do innych inaczej Twoja troska zostanie odebrana jako cios w samo serce i chęć pozbycia się odpowiedzialności.

Zadbaj sam o siebie. Przyjrzyj się swojej sylwetce i oblicz swoje BMI. Wybacz ale jeśli sam masz trochę za dużo lub nosisz przed sobą brzuszysko jak ciężarna (czyżby wpadka z piwem i żarciem na wynos...?) nie masz prawa marudzić swojej kobiecie, że przytyła. Możesz najwyżej zachęcać ją do WSPÓLNEGO biegania i gotowania lżejszych posiłków. Daj dobry przykład, zacznij zmiany od siebie. Brak pieniędzy i czasu to tylko wymówka. Możesz też przy okazji dowiedzieć się, że odchudzanie wymaga czasu. Twoja kobieta (tak samo, jak Twoje sadło) nie zmniejszy się w tydzień.

Jeśli widzisz, że odżywia się normalnie, rusza oraz dba o higienę, a mimo to tyje i ma coraz gorszą cerę - zapisz ją do lekarza, niech zrobi podstawowe badania bo przyczyną mogą byś problemy z hormonami. Bardzo możliwe, że winą są źle dobrane tabletki anty, czytałeś kiedyś ulotkę? Oszukiwanie naturalnych mechanizmów (i dbanie o Twoje zachcianki) ma swoją cenę. Może czas na poważną rozmowę i poszukiwanie nowych rozwiązań?




A jeśli to nie działa? Zabiegi upiększające pomogły na chwilę, ze zdrowiem wszystko w porządku, a fałdki na brzuchu wróciły na swoje miejsce? Niby chciała, miała w sobie chęć zmiany ale z jakiegoś powodu nie kontynuuje treningów, nie stosuje się do zaleceń kosmetyczki czy fryzjera? Możliwe, że powinieneś dać jej coś jeszcze... Co takiego właściwie masz dać swojej kobiecie, żeby zaczęła o siebie dbać? Czas. Nie, nie chodzi o minutnik do gotowania jajek na miękko ani o nowy zegarek. Zapewniam Cię, że większość kobiet lubi pachnące kosmetyki, kolorowe cienie do powiek i regenerujące maseczki ale musi mieć CZAS i siły aby ich używać. Jeśli cały dzień zajmuje się domem i pilnuje dziecka (wystarczy moment nieuwagi aby mały, głupi człowiek zrobił sobie kuku albo zamienił dom w "dzieciak cię urządzi"). Jeśli cały dzień spędza w pracy, a po powrocie jeszcze gotuje obiad i pierze Twoje skarpetki to możne już zwyczajnie może już nie mieć siły na robienie sobie domowego SPA. Bo jak robić sobie maseczkę na twarz, kiedy padasz na pysk? Jak robić serię na płaski brzuch, gdy nogi wchodzą w tą część ciała z obrazka w jeansach...?


W takim stanie można najwyżej obejrzeć serial i to raczej ten neuronożerny niż neuronotwórczy. Nie wierzysz mi, prawda? Wydaje ci się, że ona nic nie robi i tez byś sobie tak posiedział w domu  z dziećmi - zrób sobie w weekend domowe przedszkole, a ją wyślij do teściów. Oczywiście podłoga ma być czysta, okna umyte, dzieci szczęśliwe, a obiad ma składać się z dwóch smacznych i zdrowych dań. A poważnie mówiąc - zamieńcie się czasem obowiązkami albo po prostu daj jej trochę czasu dla siebie.

Strony